Drżałam dzisiaj z strachu, a na pewno jeszcze będę się bać nie raz, gdy moje Pełnoletnie będzie siadało za kierownicę auta, bo zdał za pierwszym razem, bo dzisiaj odebrał prawo jazdy... Będę się bała, bo wiem, że czasami fantazja go ponosi....
poniedziałek, 26 grudnia 2011
Wigilia - legenda głosi, iż jaka Wigilia taki cały rok - więc ogłaszam, iż przez następnym cały rok będę miała spadek psychiczny poniżej zera........ co Mnie napadło? Nie wiem.
Może powinnam zażywać prozac albo ewentualnie zacząć palić ziele? Świat na pewno wyglądałby zabawniej, niż jest, powinnam może zmienić swoje życie raz na zawsze, albo to kryzys wieku średniego?
Jedyne świąteczne postanowienie to znalezienie nowej pracy.
sobota, 24 grudnia 2011
Praca czyni wolnym.... hm.... nie wiem jaka?
Pracuję w Święta.
Pierwszy raz wywołuje u Mnie to żal i smutek, że nie mogę spokojnie spędzić świąt z rodziną.
Czas Ucieka.... każda chwila jest ważna.....
Dziwny stan Mnie ogarnął, szukam w sobie cienia radości i nic.
Czas na zmiany, to ostatnie święta przepracowane....
Pracuję w Święta.
Pierwszy raz wywołuje u Mnie to żal i smutek, że nie mogę spokojnie spędzić świąt z rodziną.
Czas Ucieka.... każda chwila jest ważna.....
Dziwny stan Mnie ogarnął, szukam w sobie cienia radości i nic.
Czas na zmiany, to ostatnie święta przepracowane....
czwartek, 22 grudnia 2011
piątek, 16 grudnia 2011
Proszę o wytłumaczenie - na 32 osoby w klasie mego Pełnoletniego - trzy nie mają żadnych zagrożeń na półrocze... i pytam się grzecznie, czy dzieciaki wcale się nie uczą? Czy to lenistwo ich rzeczywiste? A może powinno się coś zmienić w naszym szkolnictwie? Nie wiem.... o co biega, Mnie jednak zastanawia, taka ilość zagrożeń na półrocze...
czwartek, 15 grudnia 2011
Nie potrafię z nim rozmawiać spokojnie, mam dość wiecznych pretensji Pana Idealnego.... Bo On niczemu nie jest winien, bo On jest przecież idealny, Bo On nie widzi nic złego w seksie po dwóch piwach.... przecież to Ja sobie coś ubzdurałam... robię mu na złość. Wiem co powie.... znam każdy jego krok.... Nie mogę się powstrzymać od złośliwych uwag... jestem chodzącą bombą, jeżeli się coś nie zmieni... wybuchnę. Sytuacja nie prowadzi do niczego dobrego, wiem jedno nie mam ochoty ustępować... robiłam to przez wiele lat dla świętego spokoju i to był cholerny błąd... Nie można ustępować dla świętego spokoju bo partner dochodzi do wniosku, że może postępować jak mu się podoba.
sobota, 10 grudnia 2011
"Jeżeli tak bardzo boję się śmierci, to dlaczego nie boję się zasypiać?" cytat z książki, której nie pamiętam tytułu.
Lęk.
Niepokój.
Nie mogę zasnąć. Czuję jak żołądek kurczy się natychmiast, panika, nie mogę się pogodzić z myślą, że Mnie nie będzie. Powtarzam głęboko w swej głowie słowa "Tu i teraz" - pomaga, uspakajam się i za jakiś czas odpływam w nieświadomość.
Śni mi się mężczyzna.
Woda.
Zastanawiam się, czy nie przekroczę cienkiej linii szaleństwa i słowa "Tu i teraz" już mi nie pomogą.....
środa, 7 grudnia 2011
wtorek, 6 grudnia 2011
Zosia Samosia.
Poznane nowe towarzystwo miało mi zapewnić fajną rozrywkę od życia co dziennego, niestety jak to bywa w życiu, rozrywka zmieniła się w rozgrywki między ludzkie odpowiednio przykryte kołderką pozorów. Czy Ja mam ochotę na bliskie spotkania intymne z osobami, które wyrzygują po kątach swoje pretensje na wzajem do siebie? Nie nie mam ochoty (wystarczająco dużo narzekania mam na co dzień na własnym podwórku), czy Ja mam ochotę na bliskość, na tłumaczenie i uzasadnianie swojego postępowania? Nie, nie mam ochoty. Pasuje mi najbardziej układ: wchodzę, dobrze się bawię, zamykam drzwi za sobą i to na tyle.
Zacytuję Janusza L. Wiśniewskiego z zbioru opowiadań "Intymna Teoria Względności" jego słowa najbardziej odzwierciedlają to co czuję :
" Względność prawdy jest szczególnie widoczna, gdy odnosi się ją do oceny ludzkich zachowań. Przykładanie własnych miar moralności do innych jest normalną reakcją człowieka. Nienormalne i, moim zdaniem, błędne jest natomiast dokonywanie nad nimi sądu i pochopne skazywanie na potępienie lub pochwałę. Zazwyczaj wiemy zbyt mało o motywach takich a nie innych zachowań, nie znamy ani wszystkich uwarunkowań, ani wszystkich tajemnic, a przez to jesteśmy skłonni do krzywdzących uogólnień. Spoglądając z odległego zewnątrz, widzimy jedynie rozmazany w jednym miejscu i przesadnie podkolorowany w innym portret kogoś na niewyraźnym lub krzykliwe przesadzonym tle pozbawionym szczegółów. Ta optyka, z definicji, jest optyką osoby niedowidzącej. Gdy taka osoba na dodatek nienawidzi, to staje się niewidoma. Prawo do sprawiedliwego sądu nad kimś mamy dopiero wtedy, gdy zechcemy i będziemy starali się zrozumieć. A do tego potrzebne jest przekroczenie pewnej granicy intymności. Dopiero za tą granicą wolno nam zacząć budować własną teorię dobra i zła, ciągle pamiętając, że i tak będzie względna....
Janusz Leon Wiśniewski, Frankfurt nad Menem, marzec 2005."
Czasami jestem na siebie zła, że mówię za dużo o sobie.... szczerość.... czy jest rzeczywiście nam potrzebna w życiu?
piątek, 2 grudnia 2011
piątek, 25 listopada 2011
Praca - rozbawiła Mnie Pani, która zarzuciła mi brak pełnej szczerości, sama jednak zachowując sobie prawo do mówienia mi tego co chce i jakich informacji mi udziela.
Ludzie zawsze mnie zadziwiają swoimi pomysłami.
Podobno z obserwacji innych "życzliwych" boję się wyrażać własne zdanie.... no cóż z asertywnością to Ja nie mam wielkiego problemu. Zadaję sobie jednak pytanie, czy przyznać się, iż pewne sprawy mam po prostu w dupie.... i zostać mianowaną suką, czy dalej odgrywać rolę ciężko bojącej się? Nie wiem naprawdę co wybrać trudno mi się zdecydować.
poniedziałek, 14 listopada 2011
Nie walczę z wiatrakami. Nie przekonuję nikogo do siebie na siłę. Nie dopowiadam sobie co kto o Mnie myśli (przynajmniej tak mi się wydaje). Zawsze analizuję wszystkie za i przeciw. Zawsze wybieram najlepszą strategiczną pozycję dla siebie. Nie przywiązuję wagi do ludzkiej głupoty.
Obserwuję i słucham, zadaję pytania, gdy chcę się czegoś dowiedzieć.
Staram się być Normalna (chociaż czasami zastanawiam się co to jest normalność).Nie lubię skupiać na sobie uwagi. Wzbudzam w ludziach jednak z byt wiele kontrowersji.
Dostaję klaustrofobii pracując w miejscu, w którym pracuje.... Potrzebuję ludzi.... inności.... śmiechu i zabawy... nie mam ochoty na kłopoty, wyimaginowane problemy....
czwartek, 10 listopada 2011
środa, 9 listopada 2011
Okłamuję Siebie. Czekam na dzień w którym będę miała odwagę zerwać z tym wszystkim co tak bardzo Mnie uwiera (bo już nawet nie sprawia bólu), a może ten dzień nigdy nie nadejdzie... Czasami myślę, że już nic nie spotka Mnie w tym życiu.... żaden zawrót głowy.... myśli i emocji... nie wierzę w miłość.
poniedziałek, 7 listopada 2011
Nie mam jak pisać... Szacowny wyszedł z szpitala - nie jest dobrze z jego bicepsem - powinien na siebie uważać, czy będzie? zobaczymy.
Osobiście czuję się dobrze, jutro wizyta u lekarza dowcipnego :) i wynik z cytologii ....
Nosi Mnie... i do pracy wcale mi się nie chce chodzić :)
Buziaki dla Was :)
Osobiście czuję się dobrze, jutro wizyta u lekarza dowcipnego :) i wynik z cytologii ....
Nosi Mnie... i do pracy wcale mi się nie chce chodzić :)
Buziaki dla Was :)
czwartek, 27 października 2011
polypi endocervicales, endometrium in stadio proliferationis - odebrałam wyniki, przetłumaczyłam w internecie i nic nadal z tego nie rozumiem. Umówiłam wizytę u ginekologa. Czekam jeszcze na wynik z cytologi.
Może wizyta u Lekarza jakoś Mnie uspokoi, albo i nie....
Jutro operacja Szacownego boję się.... po głowie gnają dziwne myśli, przeganiam je miotłą. Przeczucie dziwne, znajome, pełza mi po plecach..... znam je dobrze, kiedyś się już sprawdziło.... Odetchnę z ulgą jak wszystko będzie dobrze, jutro wieczorem po operacji.....
środa, 26 października 2011
poniedziałek, 17 października 2011
sobota, 15 października 2011
Przeżyłam.
Najpierw bałam się narkozy.
Potem wysłuchałam mądrości Anestezjologa (który, chyba myślał, że już odpłynęłam) na temat powikłań spowodowanych z nadciśnieniem, nadmienić muszę, że Pan Anestezjolog miał dość spory piwny brzuch.
Potem bałam się, że narkoza nie zacznie działać prawidłowo i będę czuła ból, a nie będę mogła dać znać, iż dzieje się coś złego.
Wszystko tak szybko przebiegło i nawet nie zdążyłam zarejestrować wszystkiego w moim mózgu za nim straciłam świadomość.
Podobno byłam dość długo.... chyba, jednak dobrze mi się spało....
Nienawidzę tracić kontroli... nie wiem co bredziłam jak Mnie dobudzali....
Dobrze, że mam to już za sobą.....
wtorek, 11 października 2011
Piątek - zabieg.
Boję się narkozy.
W końcu trafiłam na odpowiedniego ginekologa, bo wrócił do naszej przychodni. Zwlekałam wcześniej z strachu, a teraz nagle coś Mnie naszło na badania wszelkiego rodzaju. Cholesterol wysoki - wyczytane z badań - zaczekam na opinię lekarza. Dieta dla zdrowia, aby nie skrócić sobie życia....
sobota, 8 października 2011
środa, 5 października 2011
Boję się, że w domu mym mój Pełnoletni będzie wegetować na moim garnuszku do 40-stki..... boję się, że zrobi coś w swoim życiu przeraźliwie głupiego, boję się i to cholerne uczycie wpędza Mnie w stan paniki paradoksalnej. Boję się zmian, które mogą nastąpić.... a może głęboko czuję pod skórą, iż to nadchodzi zupełnie nowe, które zmusi Mnie, abym opuściła swoje bezpiecznie wewnętrzne gniazdo.
poniedziałek, 3 października 2011
środa, 28 września 2011
Okres samoudręczenia minął, zresztą jak zawsze... bo to chyba wszystko na tym polega, aby w tym naszym życiu wszystko było zmienne. Każda sekunda jest inna, myśli zmieniają się w zależności od układu planet i miejsca w których znajduje się nasze dupsko (dla wrażliwych tyłeczek) w wszechświecie. Dzisiaj zakochani, jutro nienawidzimy, dzisiaj pożądamy, jutro jest nam całkiem obojętne, kto nas będzie dymał. Zadaję sobie, od pewnego czasu jedno pytanie i po co nam to wszystko, to zamieszanie w głowach, sercach i mózgach.
Spoglądam na Fizię (szczęśliwego psa w dobrym domu, bo czasami psy nie mają, takiego szczęścia) i zazdroszczę jej tego psiego prostego życia, a może to złudzenie, że jej życie jest proste.
piątek, 23 września 2011
wtorek, 20 września 2011
poniedziałek, 19 września 2011
Auto rozkraczyło mi się na samym środku skrzyżowania (regularnie co dwa miesiące musi się coś zepsuć) życzliwi Panowie przykleili mi się do zderzaka zderzakiem auta dostawczego, chcąc Mnie popchnąć i na tym ich życzliwość się skończyła, ominęli Mnie z gracją i odjechali. Wpadłam w panikę, jestem za mała, aby pchać tak ogromne auto. Nowa próba i odpaliło, ruszyło i znowu zatrzymało się zaraz za skrzyżowaniem.
Prosta droga, mały ruch (dzień wolny od pracy), auto duże więc z daleka dobrze widoczne - tak sobie myślałam w mojej głowie. Jednakże obserwując w lusterku auta, ruszające nerwowo z świateł po pewnym czasie wzbudziły we Mnie niepokój ogromny.
Jedni kierowcy zauważyli na czas auto, inni zauważali wtedy, gdy zatrzymali mi się na zderzaku. Panika kierowców, którzy w ostatniej chwili zauważyli moje auto ogromna, próbując wjechać na lewy pas powodowali zamieszanie na ulicy. Dobrze, że to był dzień wolny.
40 minut oczekiwania Szacowny w końcu dotarł.... wsiadł spróbował odpalić.... otworzył maskę.... poprawił wtyczkę z kabelkami, która się poluzowała... odpalił.... w tym czasie, kierowca kombi wiozący dwóch kolegów: przykleił nam się do zderzaka, omijając nas z grymasem wściekłego Byka pokazał środkowy palec..... życzliwy człowiek.
Stałam zdziwiona i wkurzona, tą cholerną wtyczką, która śmiała mi się poluzować i odebrała moc Lambo stresując Mnie tak bardzo, bo gdybym wiedziała co zrobić... to wetknęłabym wtyczkę w miejsce z którego wypadła.
PS: Zeszłą zimę jeździłam z jednym nie sprawnym hamulcem (zakleszczył się tam gdzieś)..... przeżyłam..... dwa razy dymiło mi się z pod maski (nie dokręciłam korka od wlewu oleju), spaliłam rozrusznik - się dymiło nawet bardzo, naprawiłam sobie sama migacze uderzając ręką w kierownicę..... a tak poza tym to dobrze mi się jeździ :) moim Lambo.
środa, 14 września 2011
Dół był i znikł.... sobie poszedł gdzieś i możliwe, że za jakiś czas znowu się odezwie. Poryczałam sobie chociaż nie tak do końca szczerze bo jak przystało na bohaterkę nie dającą się chwilom słabości, wstrzymywałam skrzętnie łkanie, przed samą sobą i całym światem. Nazwa jakaś określająca taki stan na pewno jest jednak chyba nie mam ochoty zagłębiać się znowu w analizy nad własnym stanem.
Zawsze siebie oceniałam bardzo ostro.
wtorek, 13 września 2011
Rozsypałam się na drobne cząstki, dopadł Mnie psychiczny dół.... ot nadzwyczajnej poryczałam sobie z samego rana.... Tygodnie spokoju, a wczoraj klęska kompletna. Bawię się w analizę swojego zachowania, szukam przyczyn i jestem tym wszystkim zmęczona, dziwne prawda? bo w końcu nie dawno miałam urlop.
Chciałam najpierw sobie zrobić przyjemność, potem pojechać na basen, a w końcu zabrałam się z gotowanie rosołu... ot tak przy wtorku, a może wcześniejszy stan bez emocji to depresja?
Zabawa w psychologa chyba nieźle mi wychodzi.
Wewnętrznie czuję złość i tutaj mogła bym wymieniać.... wymieniać.... wymieniać... tylko co mi to da?
sobota, 10 września 2011
wtorek, 6 września 2011
środa, 31 sierpnia 2011
wtorek, 23 sierpnia 2011
Jeszcze nie czas na zmianę kolorów na blogu pastele zdecydowanie mi bardziej odpowiadają od ulubionej czerni :) nie długo przyjdzie jesień :) a ja czekam, aż ceny grzybów spadną troszeczkę :) Może jeszcze na coś czekam.... nie wiem na co sama.
Szacowny wrócił na dawne tory, teraz na przemian jest słodki, a zaraz w złym humorze wgryzając się w moją szyję złośliwościami, a ja spokojnie bez emocji zbędnych (bo tak naprawdę to już mi się nie chce) to co mi się w jego zachowaniu nie podoba (wprowadzając go w pewną konsternację).
Właściwie już jestem widzem, obserwatorem uważnym w teatrze z sztuką, która mało mnie obchodzi, może kiedyś wyjdę przed samym zakończeniem.
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Przeczytałam książkę (hurra umiem czytać ;)) - bardzo dawno żadna z czytanych lektur nie wywarła na Mnie tak ogromnego wrażenia, teraz gnam do księgarni kupić kolejną, a potem może kolejną i kolejną.... Monika Szwaja "Gosposia Prawie do Wszystkiego" .
Emocje - uśmiech, łza, nostalgia
Przemycone przez autorkę prawdy.... o nas samych....
I tak jak bohaterka książki jestem mało uspołeczniona :)
wtorek, 16 sierpnia 2011
Z palcem do dupy sobie nie mogę ostatnio trafić, brak czasu....
Praca czyni wolnym, Ja już mam odruch wymiotny.....
Chciałam mieć pracę lekką, miłą, przyjemną i dużo wolnego czasu a mam - może i fizyczna to ona nie jest, stresująca bywa czasami (w zależności w jakim dniu cyklu przed okresowego jestem), nie mam czasu na wypoczynek.
Szukam nowego zajęcia... a znając moje szczęście mogę znowu trafić do kieratu...
Co tu zrobić, aby zarobić i się nie narobić? ;)
A może ktoś chce zatrudnić zawodową maszynistkę?
piątek, 12 sierpnia 2011
wtorek, 9 sierpnia 2011
17 słoików ogórków konserwowych
15 słoików ogórków w zalewie musztardowej.
Zaczynam produkować przetwory domowe, a teraz czas na grzyby :) i sałatkę z grzybów po kaszubsku :)
Przepis:
Składniki:
1 durszlak ugotowanych grzybów
1/2 kg cebuli
1 szklanka oliwy
zalewa:
1 szklanka wody
1 płaska łyżka ostrej papryki (jeśli ktoś woli mniej pikantne dania, można zmniejszyć ilość papryki)
5 łyżek cukru
6 łyżek octu 10%
5 łyżek pasty pomidorowej
Sposób przygotowania:
1. Grzyby oczyścić, pokroić na większe kawałki i dokładnie wypłukać. Włożyć do garnka, zalać wodą, zagotować, odcedzić. Ponownie zalać wodą, posolić, zagotować, zmniejszyć ogień i gotować grzyby około 1/2 godziny. Po tym czasie ugotowane grzyby odcedzić.
2. W szklance oliwy udusić 1/2 kg pokrojonej w kostkę cebuli. Wymieszać z ugotowanymi grzybami.
3. Zagotować zalewę: do garnka wlać wodę, dodać cukier, paprykę, ocet i pastę pomidorową, wymieszać i doprowadzić do wrzenia.
4. Do gotującej się zalewy wrzucić grzyby z cebulą i oliwą, wymieszać. Gorące wkładać do słoików. Mocno zakręcić. Dla pewności można słoiki pasteryzować około 30 minut, ale nie jest to konieczne.
1 durszlak ugotowanych grzybów
1/2 kg cebuli
1 szklanka oliwy
zalewa:
1 szklanka wody
1 płaska łyżka ostrej papryki (jeśli ktoś woli mniej pikantne dania, można zmniejszyć ilość papryki)
5 łyżek cukru
6 łyżek octu 10%
5 łyżek pasty pomidorowej
Sposób przygotowania:
1. Grzyby oczyścić, pokroić na większe kawałki i dokładnie wypłukać. Włożyć do garnka, zalać wodą, zagotować, odcedzić. Ponownie zalać wodą, posolić, zagotować, zmniejszyć ogień i gotować grzyby około 1/2 godziny. Po tym czasie ugotowane grzyby odcedzić.
2. W szklance oliwy udusić 1/2 kg pokrojonej w kostkę cebuli. Wymieszać z ugotowanymi grzybami.
3. Zagotować zalewę: do garnka wlać wodę, dodać cukier, paprykę, ocet i pastę pomidorową, wymieszać i doprowadzić do wrzenia.
4. Do gotującej się zalewy wrzucić grzyby z cebulą i oliwą, wymieszać. Gorące wkładać do słoików. Mocno zakręcić. Dla pewności można słoiki pasteryzować około 30 minut, ale nie jest to konieczne.
PS: bardzo dobre do wódeczki ;)
Sądziłam, że to kolejna słaba Polska komedia, a tu Masz Babo - zaskoczył Mnie ten film.
Śmieszny - naprawdę dobre dialogi.
Smutny - pokazał jak bardzo Kobiety stały się Męskie.
Padło kilka prawd powiedzianych głośno..... zresztą o tym chyba i tak wszyscy wiedzieli.
Film zrobił na Mnie naprawdę ogromne wrażenie.
Śmieszny - naprawdę dobre dialogi.
Smutny - pokazał jak bardzo Kobiety stały się Męskie.
Padło kilka prawd powiedzianych głośno..... zresztą o tym chyba i tak wszyscy wiedzieli.
Film zrobił na Mnie naprawdę ogromne wrażenie.
Dzisiaj - 28 kilometrów przejechane na rowerze :) pogoda wymarzona na jazdę na rowerze, zimne podmuchy wiatru chłodziły nagrzane ciało od słońca :) Tak, dzisiaj trzy godziny spędziłam tak jak lubię - męcząc swoje ciało ruchem fizycznym i słuchając ulubionej muzyki.
PS: Chciałam przypadkiem rzucić się z rowerem pod ogromną ciężarówkę :) bo Pan skręcał w prawo, a moja zamyślona głowa dała mi sygnał, że w lewo :) Uciekłam z ulicy z przekleństwem na ustach....
Słucham tego co mówi do Mnie Szacowny.... słucham.... i zastanawiam się, czy mu wierzyć.... mówi takie rzeczy, które kiedyś wzbudziły by we Mnie falę ciepłego, ufnego uczucia i radości, a teraz?
Zdaję sobie dobrze sprawę z emocjonalnego falowania uczuć mojego Szacownego do Mnie.... teraz będzie słodko, a potem będzie gorzko, a Ja pozostanę z goryczą w ustach.
Siedzę słucham i nie odzywam się wcale......
piątek, 5 sierpnia 2011
środa, 3 sierpnia 2011
piątek, 29 lipca 2011
środa, 27 lipca 2011
Leje, znowu leje, w końcu wpadnę w letnią depresję, przez tą cholerną pogodę. Tęsknię za upałami, za słońcem moja Fizia zresztą też, dzisiaj wyciągałam ją na siłę z auta, bo nie miała ochoty załatwiać swoich potrzeb w deszczu. Szkoda, że nie nauczyłam psa załatwiać się do kuwety ;) może zaczęłaby w końcu miauczeć. "York - pies z którego śmieją się koty."
piątek, 22 lipca 2011
Blok w którym mieszkam jest daleko od linii kolejowej, która biegnie przez centrum mojego miasta, czasami jednak wiatr przywieje odgłos jadącego pociągu i czuję się wtedy dziwnie, magicznie..... wyobrażam sobie, że przez centrum mojego Miasta przejeżdża parowóz dymiący z czasów, gdy kobiety nosiły obszerne kapelusze, długie suknie i rękawiczki na dłoniach.
czwartek, 21 lipca 2011
środa, 20 lipca 2011
Zawsze imponowali mi ludzie, którzy potrafili panować nad sobą w każdej sytuacji, emocje mocno schowane w dupie nie wypływające na zewnątrz. Czułam się zawsze od nich gorsza, gdy traciłam nad sobą kontrolę nawet w najmniejszym stopniu..... czasami poczucie winy z tego powodu urastało w moim mniemaniu do rangi prawie popełnionego morderstwa w oczach innych.
Czasami nie mogę się zdecydować jaką chcę być Osobą.
Dobry materiał dla psychologa do wiecznej analizy.
Wraz z Burzą minęła mi cała złość, całe napięcie, które Mnie prześladowało od kilku dni.... nie lubię stanu wściekłej suki, nie lubię tracić kontroli nad swoim zachowaniem, wstyd pomieszany z uczuciem zażenowania potęguję uczucie wściekłości.
Burza odeszła i zabrała z sobą wszystkie negatywne uczucia.
poniedziałek, 18 lipca 2011
Wyprawa do Zakopanego.
Gubałówka - nie mogłam się zbytnio połapać, gdzie Ja jestem, bo na spokojny wypoczynek w górach i podziwianie pięknych widoków (w spokoju) to raczej u nas nie można liczyć. Stragany pełne tandetnych zabawek, tłok jak w mieście i ludzie dostający małpiego rozumu, wydający swoje ciężko zarobione pieniądze na pamiątki, które wylądują w koszu zaraz po powrocie do domu. Kwaśnica przynajmniej była dobra.
Krupówki - jak by to nazwać to miejsce.... jeżeli chcesz potrenować rozpychanie się łokciami w gonitwie do awansu w pracy, to Krupówki są najlepszym na to miejscem. Zdziwienie moje było ogromne, gdy znalazłam stragan (całkiem pasujący do góralskiej kultury) wypełniony po brzegi rzeźbami pochodzącymi z Polskiej Afryki..... Zastanawiałam się, gdzie te wszystkie rzeczy, które oglądam w Cepelii.
Fizia dzielnie znosiła noszenie na rękach :)Ubzdurałam sobie, że gdy moje dziecię skończy 18 lat nagle stanie się poważnym, rozważnym młodym mężczyzną, skończą się kłopoty.... jakaż jestem naiwnie głupia...... Liczyłam na święty spokój i życie pełne przyjemności i rozrywki, jakaż jestem naiwnie głupia..... Zadaję sobie ostatnio pytanie, czy człowiek to głupi będzie do śmierci.... czy nauka mądrości wiecznie będzie trwać.... Ciekawa jestem, czy wydając ostatnie tchnienie będę miała świadomość żeby podsumować własne marne życie.... Umrę mądra, Umrę głupia.... no cóż ktoś może o Mnie kiedyś powie dobre słowo....
czwartek, 14 lipca 2011
Auto moje postanowiło sobie żyć własnym życiem.... jadąc dzisiaj znowu z pracy zniknęły mi migacze :) zastanawiałam się co zrobić z tym cholerstwem o ile mogę wystawić lewą rękę za okno i sygnalizować skręt w lewo, to z prawą miałabym już kłopot. Przyszłam do domu zostawiłam rzeczy z postanowieniem zrealizowania szybkiej wizyty u Mechanika i co..... okazało się, że migacze wróciły :) Jak zacznie moje auto samo jeździć będę bardzo zaskoczona :)
wtorek, 12 lipca 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)