sobota, 28 lutego 2009

Sobota

Sobota smakuje racuchami z cukrem pudrem wymieszanym z wanilią :) i gołąbkami z pysznym sosem pomidorowym :))

Bez względu

Bez względu na wszystkie słowa wypowiedziane, bez względu na zaprzeczanie samemu sobie, że jest ci dobrze samemu, każdy z nas boi się samotności.....

Dzisiaj


Dzisiaj prze chmury, leniwie i z pewną dozą nieśmiałości słońce wychyla swoją twarz. Mokro, wilgotno wszędzie, trawniki z resztkami znikającego śniegu ukazują swoje brudne oblicze, zwłaszcza te ludzkie oblicze ludzi brudasów mieszkających w blogowiskach i sama nie wiem co jest gorsze psie gówna na chodnikach, czy sterty śmieci, resztek jedzenia rozkładającego się pod oknami. Ziemia zamrożona nie przyjmuje do siebie wody czeka na ciepłe promienie słońca, aby się ogrzać w nich, aby rozpocząć swoją drogę ku wiośnie. Wróble, sikorki, wrony, gawrony, kawki już teraz głośniej oznajmiają swoją ogólną radość, słucham ich z uśmiechem na twarzy, wdycham powietrze i próbuję wyczuć ten powiew, który oznajmi przyjście wiosny.

Nigdy się nie zmienię

Nigdy się nie zmienię, zawsze w środku będę tą buntowniczką przeciwko normom, układom, zależnościom, nic na to nie poradzę, dlaczego bo taka już jestem, czasami trudno ze mną wytrzymać, jednakże wiem jakim jestem człowiekiem, jeżeli ktoś postanowi się ze mną zaprzyjaźnić, a wyjdę już z swojej skorupki ostrożności, to wtedy ma we mnie oddanego przyjaciela na zawsze.
Jeżeli chcę poznać czyjeś zdanie to pytam...

piątek, 27 lutego 2009

Jak się udał wieczór?

Wieczór udał się doskonale :) nie pamiętam kiedy gościłam u siebie koleżanki, bez męża...
Naprawdę wyluzowałam się ... a przed ich przyjazdem miałam stersa :) posiedziałyśmy, pośmiałyśmy się, pogadałyśmy :))) oby takich wieczorów było więcej... :)

Tęsknię




Tęsknię za latem usłyszana piosenka przypomniała jak bardzo, tęsknię za jazdą na rowerze, tęsknię za ciepłymi promieniami słonecznymi na mym ciele, tęsknię za ciszą i samotnością podczas jazdy. Tęsknię tak bardzo, za latem :) tęsknię za moją Pogorią.

Tęsknię

Sabat czarownic

Wieczorową porą odbędzie się sabat czarownic :) i mam nadzieję, że koleżankom moim odpalą miotły i przylecą wszystkie w komplecie do mnie :) chili zrobione, sałatka z ravioli do pokrojenia, ciasto jeszcze do zrobienia, jednakże połowę roboty mam już za sobą :) wódeczka i soki się chłodzą :)
Prawdę mówiąc już nie mogę się doczekać :) no tak bidulki jeszcze będą musiały się wdrapać na moje wysokie piętro hihih :) no cóż :)
Afera z powodu wind rozeszła się na całą Polskę :) TVN, RMF FM (sama udzielałam wywiadu ;] bo akurat złaziłam na spacer z Fizią) a wczoraj trąbił o tym Telexpress :) hm.. mieszkam w sławnym miejscu :)) no cóż sławne ono jest nie, tylko z powodu wind :) kiedyś dzielnicę nawiedził sam Papież :)
Poza tym Kochani dzisiaj Piątek :) weekend dla pracujących :) bo ja to mam weekend cały czas hehehe
Poszła bym już do pracy, tak naprawdę chciałabym żeby mi wyszła ta ostatnia rozmowa, ale nie wierzę w swoje umiejętności na rozmowach kwalifikacyjnych :/ lepiej wychodzi mi sama praca.
Miłego Dnia Wszystkim :)

czwartek, 26 lutego 2009

Dzisiaj

Dzisiaj rano miałam fatalny nastrój :) do momentu, gdy dwie Urocze Czarownice postanowiły wygnać go swoimi miotłami, jednym słowem udało im się i nawet pojechałam na rozmowę o pracę. Oczywiście jak to ja, zawsze muszę coś wywinąć. Uwielbiam punktualność :) jednakże Ja przyjechałam na rozmowę o pracę o całą godzinę wcześniej, więc postałam tu, postałam tam, zwiedziłam hurtownie z ciuchami, polazłam na stację benzynową, gdzie siedziało dwóch chichoczących jak dziewice Panów. Wróciłam pod biurowiec i stałam dalej, gdy zbliżała się godzina ostateczna, przemieściłam się troszkę bliżej miejsca kaźni, wlazłam do jakiejś klatki i czekałam grzecznie, przynajmniej było mi ciepło. Nagle do klatki weszła kobieta, potem wyszła, a za nią wyszedł mężczyzna, popatrzył się na mnie zdziwiony, a ja na niego, no co stać nie można.
Weszłam na rozmowę, od razu jakaś Pani stwierdziła, że jej kogoś przypominam, mam sobowtóra czy co ;) siedząc obejrzałam sobie biuro :) Poproszono mnie do środka, więc idę sobie grzecznie za Panią wchodzę do pokoju i co... Pan, który mnie dziwnie zmierzył to szef tej firmy.
Musiałam mieć dziwną miną...
Opowiadałam, opowiadałam, jąkałam się, denerwowałam i jak zawsze skończyło się w przyszłym tygodniu się z Panią skontaktujemy, no cóż zobaczymy, będzie to będzie, nie będzie trudno, szukam dalej.
Firma nawet mi się spodobała.


Nie pytaj mnie

Nie pamiętam


Nie pamiętam, kiedy tak źle się czułam, nie pamiętam kiedy moje wnętrze rozsypało się na drobne kawałeczki, tak jak w tej chwili. Łzy płyną czy tego chcę czy nie, przez zaciśnięte powieki. Czuję się tak jak by puściły wewnętrzne klamry, założone przeze mnie abym nie traciła kontroli nad sobą, jednakże puściły w tej chwili, nie pytając mnie o zgodę. Broniłam się przed takim stanem i za każdym razem mi się udawało, a od wczoraj nie mogę nad tym zapanować, każda myśl o tym wywołuje kolejny potok łez.
Zbierały się wszystkie myśli, frustracje, żale, starałam się być dzielna, broniłam przed rozsypką, a może powinnam sobie na nią pozwolić częściej, aby zachować równowagę, między stanami ducha, aby intensywność ich przeżywania zmniejszyć.
Myśli różne mi po głowie biegają nawet te najgorsze.... nie szukam przyczyny takiego stanu, nie tłumaczę sobie bo to nie ma sensu, nawet nie jestem w stanie jechać na rozmowę o pracę.
Siedzę, sama w domu mogłabym poryczeć do woli, wypluć to z siebie nawet pokrzyczeć, a ja staram się kontrolować swoje zachowanie, po co? Staram się zająć czymś innym, zmusić do ruchu, do zrobienia czegoś, tylko tak bardzo mi się nie chce, a zarazem czuję, że powinnam, że muszę.
Brakuje mi coraz bardziej realnego miejsca do którego mogłabym uciec, schować się.
Chce mi się wrzeszczeć.
Wiem jedno nie można wiecznie odsuwać od siebie pewnych myśli, udawać że ich nie ma, że nie wywołują takich czy innych frustracji, bo kończy się to u mnie właśnie takim stanem jak dzisiaj.
Kiedyś czułam się bezpiecznie tuląc do mojego "m" dzisiaj już nie, może właśnie brakuje mi takiego bezpiecznego kąta w moim życiu, nawet mu nie mówię jak się czuję, bo wiem jaką odpowiedź dostanę.
Niech to wszystko szlag trafi...






środa, 25 lutego 2009

Beznadziejnie


Dziwnie beznadziejnie zaczęłam się czuć... bez sensu jest wszystko. Robisz coś, starasz się, wtapiasz w odpowiednie ramy, tylko po co? Wszystko co robię wydaje się niczym, pozbawionym realnego wymiaru, pustka, dzień za dniem taki sam, co z tego, że pójdę do pracy, co z tego, że będę miała kochanką lub kochankę, co z tego, że wszystko inne będzie w kolorowych barwach. Co z tego, że będę wiecznie walczyła z czymś, o coś, o kogoś, jak i tak nie mam na to żadnego wpływu jaki będzie efekt końcowy.Wszystko to robię, tylko po co.... czasami przychodzą mi myśli, że tak naprawdę, może już czas zniknąć, usnąć, pozostawić radości, kłopoty za sobą, niech inni się męczą życiem. Zasady, normy, to ma wyglądać tak, a to tak, wplątani w układy, układziki, zależności, ograniczeni do granic o których nawet sobie nie zdajemy sprawy.
Czy rzeczywiście świadomie wiemy czym mamy się cieszyć, a czym nie, a może nam wmówiono, może wcale nie chciałam być taka jaka jestem, tylko zbiegi okoliczności, ludzi spotkanych tak mnie ukształtowały, może powinnam być kimś zupełnie innym.
Wskazano mi co jest normalne, co jest moralne, jak się ma zachowywać kobieta, a jak mężczyzna, jaką mam być kochanką, co mi wolno, a czego niego, tylko po co to wszystko?
Jaki w tym jest sens? Jaki jest sens żyć po co i dlaczego....





Piękny widok :)

Znęcasz się nade mną




Znęcasz się nade mną przysyłając linka z takimi zdjęciami, znęcasz się nad moją duszą i emocjami, drażnisz spragnione podniebienie, wzrok i wyobraźnię. Wiem, że w grupie raźniej.... jednak ja czuję się, jak bym miała zaraz skoczyć w przepaść, podrażniona zaczynam krążyć po pokoju jak pantera w klatce. Potrzebuję seksu, czuć w sobie mężczyznę.

Nie wierzę..

Nie wierzę

Czy może?

Zastanawiam się nad jednym, czy może ja mam kryzys wieku średniego?

Diablica


Każdy z nas ma Diabła pod skórą.

Jakim byłbyś nastolatkiem :)



Jakim byłbyś nastolatkiem obecnie :) Któraś z tych wersji na zdjęciu :) by mi odpowiadała :)

Zastanawiam się


Zastanawiam się, dlaczego zawsze ciągnie mnie tak bardzo w mroczne, magiczne klimaty.

Dzisiaj :)

Wstałam wyspana :) Fizia nic nie narobiła, jestem z niej zadowolona, Syn wstał nie marudzi :) za to zdążył sprawdzić co ja robię na komputerze ;)
Wizyta u lekarza dowcipnego mnie czeka dzisiaj, no cóż w końcu zmusiłam się do pójścia do niego (wiem głupia jestem bo sprawa już ciągnie się od przeszło roku) będę musiała poprosić o wypisanie skierowania do szpitala.... (a może się jednak obejdzie, w co wątpię).
Dziś znowu telewizja będzie u nas w bloku w związku z nie działającymi windami, sama już jestem zmęczona drałowaniem po schodach.
Nastrój mam wyśmienity :) mimo szarości mglistej za oknem, brudnego śniegu na ulicach, odwilży, naprawdę mam doskonały nastrój :)
Wstałam z łóżka obydwiema nogami naraz ;)
Dzień Dobry Wszystkim i Miłego Dnia :)





wtorek, 24 lutego 2009

Lubię przyglądać się

Lubię przyglądać się mojemu Nastoletniemu, czym się interesuje, czego słucha i zaskakuje mnie bo widzę kogoś całkiem nowego, sprawia mi to naprawdę wielką przyjemność. Dzisiaj umieścił na GG w swoim opisie piosenkę, oczywiście nie omieszkałam jej przesłuchać.
Refleksja mnie naszła ogromna, bo wychowałam się w takim bloku, bo mieszkam w takim bloku, najpierw się oburzyłam na tekst (hm... zgred się we mnie odezwał ;]) jednakże, tak naprawdę dla mnie to też mój mały świat, wspomnienia z dzieciństwa, to obecne życie.
Naprawdę spodobała mi się ta piosenka, bo przecież my byliśmy tacy sami, tylko czasy inne były...
Nasze bloki są zajebiste

Podniecenie


Równowaga zawsze jest zachowana,
Podniecenie moje rośnie,
Proporcjonalnie z czasem upływającym,
Nie spokojna się staje z dnia na dzień,
Kładę dłoń na pierś,
Kładę dłoń niżej,
Szukam ukojenia sama z sobą,


Myśli rozbiegane








Wierci mnie

Wierci mnie w brzuchu, kręci,
Czegoś potrzebuję,
Coś bym zrobiła,
Wiem co mi po głowie chodzi,
Mam nadzieję, że mi minie....

Hobby

Cechą, której nie lubię u mojego "m" jest nie mówienie wprost o co chodzi, tylko obwijanie w bawełnę, a najśmieszniejsze jest to, że nie jestem normalną żoną tak jak inne, a jemu brakuje chyba takiej, która mu na nic nie pozwala.
"m" Hobby nowe sobie znalazł narty, niech jeździ proszę bardzo ja jestem za :) tylko, że już widzę te samotne jego wypady w góry, skończy się na tym, że już wcale nie będziemy się widywać, chociaż
i tak się widujemy w domu przy telewizorze.
Sielankowo jest obecnie, smsy, telefony hm... a może my powinniśmy mieszkać osobno i weekendy uprawiać seks, taka zmiana niczego by nie zburzyła w naszym dotychczasowym życiu.
Wpadałby chłopak na obiadki do żonki....
:/
Bredzę dzisiaj chyba tak...

7:00 Wtorek

Wymiękłam, przestałam wstawać o szóstej rano, za to mam zasrany cały przedpokój, muszę się poradzić kogoś, kto miał szczeniaka, jak nauczyć ją żeby trzymała w nocy, co prawda był już moment, gdy czyściutko było rano :) a teraz znowu, nie jest.
Problemy hm... mam bardzo poważne kurczę...
Fizia w ogóle to najpierw nie chce wyjść na dwór, a potem chce iść do domu, zapiera się przed klatką swoimi maleńkimi łapkami, oj głupia jak by jej coś to miało dać ;) hehehe pod pachę i do domu :)))
Sama w domku, a jednak zalatana jak cholera :/

poniedziałek, 23 lutego 2009

Kontrowersyjne.....

Kontrowersyjne i warte obejrzenia

Kiedyś dojrzane

Kiedyś dawno gdy pracowałam

Kiedyś dawno temu pracowałam, biurwą zwykłą byłam, jednakże nie zapomnę jednego zdarzenia, a że zdarzenia dziwne czasami mi się przytrafiają, to już nie moja wina.
Lato, upał okna pootwierane i co za tym idzie ogromny przeciąg :) postanowiłam z dokumentami w ręce zamknąć okno, aby się nie przeziębić i nagle z papierów wypada mi jeden dokument i jak liść wylatuje sobie z biura przez okno. Zdębiałam najpierw, potem rzuciłam dokumenty na biurko, krzycząc do mojej koleżanki "Zaraz Wracam" zdziwienia na jej twarzy chyba nigdy nie zapomnę.
Zbiegam na dół w nadziei, że ta cholerna jedna karta (bardzo zresztą ważna) leży sobie na dole i się nie rusza, ku mojemu zdziwieniu jednak nie leżała, szybowała sobie w górze jak jesienny liść. Więc z zadartą głową do góry, pędząc w szpilkach po chodniku, wymijałam kolejnych przechodniów, zastanawiałam się co zrobić gdy jej nie złapię, zastanawiałam się czy nie będę musiała włazić po auta przejeżdżające ruchliwą ulicą.
Dokument jednak wcale nie miał zamiaru osiąść gdziekolwiek, dobiegłam do skrzyżowania, gdzie dwie ulica, jedna boczna i tory tramwajowe schodziły się z sobą, a dokument spokojnie zataczał sobie kółeczka wysoko nad moją głową. Czułam się tak, jak bym występowała w jakimś filmie, a to przecież nie film, to prawdziwa realność mojego żywota.
W końcu dokument sobie spadł pod koła samochodu, oczywiście musiałam klękać, wypinając cztery litery do przechodniów jednakże, gdy już go wzięłam w swoje dłonie byłam najszczęśliwszą kobietą w tym dniu. :)


Mała Mi miała plany...

Mała Mi założyła sobie wczoraj plan do wykonania, miała pojechać do centrum swojego miasta i wrócić, jednakże najpierw ją odstraszył śnieg za oknem, a górę wzięło jakieś takie zmęczenie dziwne i senność.
Mała Mi także potrafi sobie zająć czas :) i to bardo.
Mała Mi chciała ulepszyć swój program antywirusowy, czyli na próbę postanowiła zainstalować inny niż do tej pory na rodzinnym wspólnym komputerze. Zabrałam się ostro więc do instalowania i najpierw dwa programy się z sobą pogryzły, potem odinstalowany został jeden, potem zainstalowany drugi z tym, że ten drugi nie chciał chodzić za cholerę i kupa błędów w raportach się pokazywała. Kilka tabelek musiałam wypełnić co mnie bardzo zirytowało i zaczęło doprowadzać do furii, potem gdy chciałam już kliknąć okazało się, że nowy program taki wspaniały, nie chodzi :/
Więc Małą Mi postanowiła wrócić do starego programu co oczywiście wcale nie okazało się takie łatwe :) więc odinstalowała program, zrobiła usuń, co nie co także ręcznie po partyzancku
i.... okazało się, że nie ma połączenia z internetem, przeglądarka Mozilla nie chodzi.... komputer jest bez ochrony :/
Siedzę i patrzę się w ekran, mamrocząc przekleństwa po nosem, kombinuję w tą i w tamtą :) na szczęście standardowa przeglądarka działa, przynajmniej nie wywaliłam plików systemowych.
Zaczęłam od programu do ochrony, potem od nowej mozilli, ile czasu mi to wszystko zajęło :) no cóż od 8 rano do 12 w południe :)
Liczy się jednak efekt końcowy, czyli wszystko działa :))))))

No, mogę o sobie powiedzieć wcale nie jest ze mnie, taka głupia Blondynka :)










niedziela, 22 lutego 2009

Ptaszki ;)

Ptaszki

Wrze we mnie

Prodigy



Prodigy

Pasja

Pasja

Tęsknoty i melodie

No i nastał spokój

Nastał spokój mój "M" wyjechał na delegację, mam tydzień dla siebie spokoju ciszy i luzu, chociaż z tym luzem to przesadzam, dziecię mnie będzie pilnowało.
Nastoletni mój dzisiaj zwierzył się z snu:
- Wiesz śniło mi się, że jesteś w ciąży
- No i co, tak bardzo się wystraszyłeś tego snu, miałbyś brata lub siostrę :)
- Tak, wystraszyłem się, bo wtedy nie mielibyście dla mnie tyle czasu i zajmowalibyście, tylko tym małym dzieckiem.
Hm... no ładnie, pomyślałam przez moment przecież to wiek, gdy dziecko powinno raczej dawać nogę od starych, a tu proszę moje 180 cm zazdrosne był by o czas zabrany przez brata lub siostrę. :)
Zastanawiam się nad jednym, dlaczego gdy zawsze mój "M" jedzie gdzieś daleko na jakiś czas, to wtedy staje się słodki, miły, daje mi do zrozumienia jak bardzo mnie Kocha smsami, dlaczego tak mało tego z jego strony jest wtedy gdy jest w domu, a i czasu nigdy dla mnie nie ma (nie pamiętam kiedy gdzieś byliśmy razem).
Nigdy nie sądziłem, że tak rzadko będę się kochać, a we mnie wszystko wrze... uśpione zmysły kiedyś wymkną się z pod mojej kontroli.

7:00 Niedziela

Niedziela rano wychodzimy na spacer i.... mroźne powietrze otula mnie wszędzie czuję na gołym tyłku jak mi sztywnieją z zimna spodnie. Fizia patrzy się na mnie zdziwiona drepcząc w miejscu na swoich malutkich łapkach, szybka rundka w koło śniegowego trawnika i do domu.
Fizia ląduje pod płaszczem, a ja całą drogę zastanawiam się czy kupić jej butki na łapki.
- 20 z samego rana zdecydowanie, dla nas to za niska temperatura.
Ciepłe łóżeczko :) pozwala się ogrzać mnie i Fizi (a miała nie spać w łóżku;] )


sobota, 21 lutego 2009

Dlaczego?

Dlaczego w Tobie tyle smutku ktoś ostatnio zapytał ....
Zatrzymałam się, bo nie raz to słyszałam, zwłaszcza od osób, które mnie dłużej czytają i wiedzą jakie były początki mojego blogowego życia.
Dlaczego więc?
Dlaczego, odpowiem ci bo jestem osobą, którą obdarto w dzieciństwie z najważniejszych uczuć, jakie mogą istnieć.... bo musiałam dorosnąć zbyt wcześnie, bo ktoś dorosły, kto powinien być ostoją okazał się psychicznym i fizycznym oprawcą.
Pogodziłam się i zrozumiałam, że to nie moja wina, przecież byłam, tylko dzieckiem.
Najcięższa praca to ta nad sobą, gdy nie wiesz którędy iść, gdy nie ma kogoś kto wskaże drogę, gdy borykasz się sama z swoimi emocjami, zamknięta szczelnie jak słoik z przetworami na zimę.
Smutek jest głęboko we mnie i nie wiem, czy kiedykolwiek się go pozbędę, smutek jest teraz bo coś co miało trwać wiecznie się zmienia, a może ja nie umiem tych zmian zaakceptować.
Doceniam to co mam, każdą chwilę, świt i noc, doceniam ludzi których poznaję i znam, doceniam wszystko i jestem ostrożna jak jeżozwierz.
Cieszę się z tego co mam i kim jestem.
Zmienia się wszystko zmieniam się i JA.
Nadzieję jednak mam, że nikt nie jest zły bo takim się urodził, to strachy i lęki powodują, że stajemy się źli.











Czereśnie

Czereśnie w lutym, czemu nie, dzisiaj takowe dojrzałam w sklepie
i zdziwiłam się okropnie,
skąd one są? Pasują do lutego Czereśnie? Raczej nie....



7:00 Sobota

Wstałam pół przytomna ogromne senne otępienie nie chce mnie opuścić, spacer z Fizią mnie nie obudził wcale.... Trzy kawy z samego rana też nic nie zrobiły... czuję się dziwacznie dziwnie fizycznie...
Czas zmierzyć ciśnienie w krwi.......
Energii potrzebuję....

PS: zaczynam się irytować na samą siebie z powodu takiego wewnętrznego samopoczucia :/
Słońce wychodzi z za chmur :)

piątek, 20 lutego 2009

Rozstrojenie

Rozstrojenie kompletne.... a quwa, może jednak gdzieś sobie pójdę daleko....

Nie jestem idealna

Nie jestem idealna, dobrze o tym wiem, popełniam błędy, mylę się, wybieram tą drogę co nie trzeba, błądzę, mam wątpliwości, bywam wkurzająca, jestem uparta, mam swoje zdanie, czasami złośliwa, potrafię powiedzieć przykre słowo, jeżeli coś zepsuję staram się naprawić, umiem powiedzieć przepraszam.
Staram się być sprawiedliwa w osądach i obiektywna.
Sama czasami nie wiem, dlaczego on tak po prostu mnie nie Kocha... czy to moja wina...

Zastanawiam się

Zastanawiam się czasami, czy to co robi i mówi mój "M" to tylko zwykły przypadek, czy zaplanowana złośliwość w stosunku do mojej osoby, muszę się go oto zapytać i chyba raczej na szczerą odpowiedź nie mogę liczyć.

Kiedyś Usłyszane

"Mąż to obcy człowiek na dodatek nie życzliwy"
Chyba troszkę prawdy w tym jest, a może ja mam skrzywione, już spojrzenie na sprawy
damsko-męskie.

Już nie dla mnie

Już nie dla mnie długie nocne siedzenie i gadanie, kolejna noc zarwana odbija się we mnie ogólnym rozstrojeniem...
Dzisiaj już jadą goście :) szkoda, bo w sumie to była jakaś rozrywka od mojej codzienności kury domowej (pasożyta jak to czasami rzuca mój M w żartach).

czwartek, 19 lutego 2009

4:00 Czwarterk

Obudziłam się dzisiaj o czwartej :) i chodzę śnięta jak ryba :) spacer zaliczony o 6:15 :)
Może uda mi się troszkę przespać :) w co wątpię...
Goście mnie nawiedzili :)))

Dziękuję :)

Dziękuję Wam Moi Cisi Przyjaciele :) czuwający nad moim dobrym stanem psychicznym :) dobrze wiedzieć, że jesteście zawsze przy mnie :)))


środa, 18 lutego 2009

Nagle

Nagle bez ostrzeżenia rozsypałam się na drobne kawałeczki....
Zszokowana zmianą nastroju nie wiem co zrobić....
Płakać czy się bronić...
Choroba psychiczna czy zmiany hormonalne,
przekwitanie, a może po prostu fochy,
a może ... sama już nie wiem.

A może

A może jestem złą kobietą, może okłamuję sama siebie, wizerunek przeze mnie widziany w lustrze jest ostro zakłamany, może ludzie których kocham są przeze mnie nie szczęśliwi i nie daję im nic
z siebie dobrego...

A może jestem źródłem problemów i kłopotów...

Może nie warto jednak mnie kochać....

Przestań

Przestań się bać, postaw wszystko na jedną kartę :)
Będzie dobrze,
schowaj obawy i lęki,
Warto spróbować nic nie tracisz,

Nie ma mnie

Nie ma mnie,
Jesteś?
Nie ma mnie,
A kiedy wrócisz?
Nie wiem...
Nie kłam jesteś
Nie ma mnie,
Przestań udawać i kokietować,
Nie ma mnie,
Dobrze poczekam, aż skończysz tą zabawę...

Dotyk

Czekam na Twój Dotyk,
Czekam na pocałunek,
Czekam na wspólne uniesienie,
Nie doczekam się...
To co od Ciebie dostanę to zwykłe rżnięcie...

Kondycja ;)

Wchodzenie co dziennie na piąte piętro robi jednak swoje :) chociaż czasami nie udaje mi się uniknąć zadyszki, to stwierdzam zdecydowanie moje pośladki skurczyły się troszkę ;) zrobiły się twardsze, jędrniejsze :) windy nie wiadomo, kiedy naprawią :) ciekawe ile kalorii się spala wchodząc na piąte piętro :)

PS: pośladki moje tak się podniosły jak Meryl Streep w filmie o wspaniałym eliksirze wiecznej młodości (zapomniałam tytułu ;] )

6:15 Środa

-5 stopni z samego rana stawia mnie na nogi :) co dzień jestem zaskoczona jak dzień wykrada czas nocy i co dzień jestem zaskoczona zmieniającym się światem. Pięknie, śnieżnie, mroźnie :) bezwietrznie. Fizia, tylko tak jakoś dziwnie daje mi do zrozumienia, że wcale nie chce jej się wychodzić na spacery :) no cóż nie ma innego wyjścia :)

wtorek, 17 lutego 2009

Zdjęcia




Autor Taryll

Mailowa korespondencja

"Po tylu latach....hahaha! No dobrze... Do jakiegoś momentu wydaje Ci się,że zmienisz partnera/-kę wg swojego modelu,ale kiedyś budzisz się rano i dochodzisz do wniosku, że na to nie ma szans-przecież to już tyle lat minęło,a to w sumie nie jest aż tak ważne, żeby miało decydować o życiu.Wtedy spostrzega się, że lepiej być tolerancyjnym, lepiej ugryźć się czasem w język,przymknąć oczy,odwrócić się.Spostrzega się,że inni ludzie też nie są osobami modelowymi,też mają swoje wady,zaczyna się uzmysławiać,że samemu też ma się wady,które mogą tej drugiej połówce przeszkadzać. Dochodzi do akceptacji stanu obecnego, bo na zmiany już nie ma czasu,nie ma sił,nie ma ochoty,nie ma szans.Zaczyna się spokojniejsze układanie swojego życia,bo coraz częściej na klepsydrach są wypisani ludzie ze zbliżonych roczników...Szkoda czasu na szarpanie się.Trzeba pomyśleć o sobie,znaleźć dla siebie jakieś fajne strony życia.Trzeba podzielić w domu obowiązki,żeby każdemu coś trafiło do zrobienia,oczywiście wg ilości czasu i predyspozycji. No i trzeba nauczyć się cieszyć z dokonań swoich i reszty rodzinki,doceniać to,co każdy wnosi do związku. To wszystko nie jest łatwe,chyba do tego trzeba dojrzeć wraz z wiekiem...Niedawno tak jak i Tobie wydawało mi się, że już zawsze będę się czuł niespełniony, ale jakoś tak niespostrzeżenie zmieniłem się...
Życzę miłego dnia! Pa!"

Mądre słowa....

Ostatnio


Ostatnio patrzę na świat przez uśmiech na twarzy z taką dziwną przekorą błazna, przyglądam się wszystkiemu w koło :)
Życzliwość Komika :) się we mnie odezwała.
Niby grzeczna dziewczynka, aniołek taki, z diabelskim uśmiechem na twarzy.

Ona

Przyglądała się jego plecom z nad książki, którą próbowała czytać, czuła od kilku godzin narastające mrowienie między udami, potrzebowała seksu czy tego chciała czy nie. Podeszła do niego pocałowała w szyję, mruknął "hm" nie odwracając się do niej, odwróciła go na krześle w swoją stronę, pocałowała. Wyjęła, jego męskość, zaczęła powoli pieścić ustami, czuła jak twardnieje a ona wilgotnieje coraz bardziej. Pieścił dłońmi jej piersi.
Wsunęła się na niego, przylgnęła całym ciałem, rękami objęła szyję, poruszała się powoli, zaczynała tracić kontrolę nad sobą, nad swoimi ruchami, przygryzła zębami wargę. Poczuła smak krwi.
Spełnienie przyszło równocześnie dla obojga, odpłynęła gdzieś daleko, aby wracać powoli do świata realnego, było jej dobrze, gdy czuła jego ciepło i dłonie na pośladkach.

6:15 Wtorek

Fizia czuje się lepiej (przynajmniej nie mam zasranego całego przedpokoju ;] ) wleciała do sypialni pełna radości, że mnie widzi no tak hm... cieszy taki widok z samego rana uśmiech na twarz sam się garnie. Ubrałam się, zaaplikowałam tabletkę (teraz są one nowoczesne, takie o zapachu i smaku psiej karmy) pamiętam czasy gdy walczyłam z psem, aby połknął tabletkę hehehe a on i tak językiem potrafił ją wypluć, gdy ja myślałam, że już po wszystkim.
Ubrałam szelki Fizi i co.... ta siadła sobie na dupce i nie chciała wyjść na dwór, patrząc na mnie pytającym wzrokiem "Co ty Babo chcesz ode mnie" wyszłam na korytarz, wołam, proszę, cmokam
i nic w końcu wróciłam wcisnęłam Fizię pod pachę i poszłyśmy na spacer :)))
Plusy małego psa zawsze możesz go spacyfikować :) pod pachę i tyle :)))
Miłego Dnia Wszystkim :)

poniedziałek, 16 lutego 2009

Coś byś zrobił/ła?

Co byś zrobiła gdybyś wiedziała, jak będzie wyglądał twój związek za 17 lat, czy wybrałabyś tą samą drogę.... Czy wybrałabyś tego samego mężczyznę?
Czy jest sens w ogóle zastanawiać się nad takimi pytaniami?
Co byś zrobiła, albo co możesz zrobić żeby zmienić ten stan rzeczy w którym tkwisz obecnie?

Fizia

Zaliczyłam dzisiaj wizytę u weterynarza moja mała Fizia jest chora :/ przyplątało się jej zapalenie jelit :/ Pan Weterynarz dziwnie mi się przyglądał jak z drobnymi szczegółami opisywałam wygląd kupy Fizi, no cóż jak by nie patrzeć akurat kupa świadczy o naszym stanie zdrowia (proszę się nie śmiać ja całkiem poważnie :P). Dostała dwa zastrzyki, tabletki na biegunkę i przepisano jej dietę :) czyli troszkę przegłodzić ją trzeba :) (klieik ryżowy, pierś gotowana, marchewka wszystko na papkę)
Teraz śpi na fotelu i mam nadzieję, że wszystko wróci do normy.
Będę się martwić o nią, bo już miałam styczność z chorobą jelit u psa :/ i wiem jak ją pies przechodzi, a czasami nie zdrowieje.

Mam życzenie

Wiesz, życzę ci z mojego szczerego serca, abyś znalazł, taką kobietę, która rozkocha cię w sobie do granic możliwości, abyś nie mógł bez niej żyć, żeby cię omotała i uzależniła od siebie.
Potem za jakiś czas żebyś poczuł na własnej skórze jej egoizm, wykorzystywanie, zdradę, na jej potrzeby żebyś pracował 48 godzin na dobę, a ona będzie mówić mało. Żebyś poczuł na własnej skórze co straciłeś, a czego nigdy nie doceniałeś.

Wściekła

Dzisiaj jestem wściekła,
złość wypełza z nozdrzy,
dzisiaj odwracam się do Ciebie plecami.

niedziela, 15 lutego 2009

Dzisiaj

Dzisiaj moja inteligencja idzie w odstawkę, przez cały dzień mam zamiar wylegiwać się, wyjść na spacer (może zabiorę aparat), będę udawała blondynkę, nie chcę nic rozumieć, nie chcę myślę, bezmyślnie będę przełączała kanały w telewizji cyfrowej, ot taka zwykła niedziela bez pracy mózgu.


PS: Walentynki niczym mnie nie zaskoczyły :) telewizja i piwsko :)

sobota, 14 lutego 2009

Zdjęcia :)





Mężczyzna ma niesamowity tatuaż :)

Zdjęcia




Wyłącznie dla kobiet

Pytanie na dzień Dobry

Ja do mojego "M"

- Kochanie jak dzisiaj spędzimy Walentynki ?
Cisza brak odpowiedzi....
- Tak jak zawsze przy telewizji z piwskiem, jak co dzień, hm... jak romantycznie, tak ciepło po domowemu, rodzinnie...
Cisza

Czasami czuję się tak jak bym ja miała Jaja, była mężczyzną i musiała wiecznie zabiegać o jego względy.

Zaprawa

Mieszkam w dziesięciopiętrowym bloku na piątym piętrze, od pewnego czasu mam nie złą zaprawę fizyczną ponieważ:

"Informujemy lokatorów, iż oba dźwigi zostały zatrzymane przez Nadzór Techniczny do odwołania"

zastanawiam się nad jednym co byłoby lepsze, gdyby jednak jeździły i któregoś pięknego dnia runęły w dół szybem, czy czekanie, aż łaskawie coś z nimi zrobią.
Współczuję osobom starszym, matkom z małymi dziećmi, które codziennie pokonują drogę na wyższe piętra i cieszę się, że nie mieszkam na piętrze 10 :) a tak średnio to sama pokonuję je 20 razy dziennie :)
Hehehe aerobik już mi nie potrzebny ;)

7:22 Sobota

Chcecie zobaczyć straszydło :) zapraszam do siebie na ranny spacer ze mną i Fizią :) bo co rano chyba wyglądam jednak bardzo nie wyjściowo :) dzisiaj pospałam dłużej :) Miłego Dnia :))

piątek, 13 lutego 2009

Pragnienie

Muszę zapamiętać

Muszę zapamiętać, aby nie ganiać za swoją Fizią, gdy napada świeży śnieg :) wywinięty orzełek na parkingu przed blokami, rechotałam sama z siebie przez 5 minut, a Fizia skakała po mnie leżącej.
:) ot i zakończenie 13 w piątek.

Walka ;)

Więc byłam na rozmowie i wróciłam hm.. przesłuchiwali mnie między innymi Pani Szefowa (ciekawe zjawisko) chyba Nowa Pani (która będzie też pracowała) w drzwiach przywitał mnie Pan Szef (nawet sympatycznie wyglądający Starszy Pan).
Pani Szefowa w wieku 50+ (trójka wnuczków) paznokcie tipsy (różnokolorowe) bolerko z nitki srebrnej i granatowy golf, oczy pomalowane w kwadraty koloru granatowego. Prawdę mówiąc nie wiedziałam na początku na czym skupić wzrok. Nowa Pani obserwowała mnie bacznie,
od razu chciała się wykazać, rozbawiła mnie pytaniem "Czy Pani jest komunikatywna"
Nowa Pani co nie uszło mojej uwadze podlizuje się swojej nowej Pani Szefowej :) Siedziałam i nie wiedziałam gdzie mam dać ręce, nie zdejmowałam płaszcza bo ubrałam się cienko (znowu)
i zmarzłam baaardzo, zwłaszcza wargi ;)
Rozluźniona, lekko rozbawiona mówiłam o sobie, Panie pytały, Szefowa mniej profesjonalnie: dowiedziałam się jakie lubi kolory, ile ma wnuczków, że w lato będę mogła wyjść wcześniej, aby jechać nad wodę i dlaczego zwolniła tamte pracownice po 12 latach pracy. Nowa Pani strasznie chciała zweryfikować co umiem, złapałam ją na moment jak miała wbity we mnie swój wzrok mówiący "Mała to ja jestem tutaj pierwsza". Mówiłam, mówiłam, mówiłam i przez moment no może dwa straciłam panowanie i wtedy moje ręce poleciały jak motyle w górę, trudno mi te cholery było przez chwile złapać, aby grzecznie usiadły na nowo na kolankach. Patrząc na to
z boku musiałam wyglądać jak opanowana morderczyni heheheh chociaż usłyszałam komplement, że jestem miłą, komunikatywną osobą.
Podziękowano mi grzecznie, z obietnicą, "Na pewno skontaktujemy się z Panią".
Wracając do domu analizowałam wszystko jak nakręcony bąk, myślałam co mogłam powiedzieć, jak się zachować itd., doszłam jednak do jednego wniosku, znalezienie pracy w dzisiejszych czasach to jak gra w "Rosyjską Ruletkę". Jeżeli trafisz na szefa, który myśli tak jak Ty, to jesteś odstrzelona, a jeżeli nie to hm... szukaj wiatru w polu.
Stwierdziłam także, że zima nie jest najlepszym momentem na rozpoczęcie pracy, bo jak pomyślę
o dojazdach w taką pogodę jak dziś... to brrrr już mi się nie chce :0 ) może jednak zaczekam
do wiosny hehehheheh
Zobaczymy czy rzeczywiście zrobiłam takie dobre wrażenie, jak mi się wydaje.





Okno


Okno z widokiem na świat

Światło Świec


Uwielbiam światło bijące z zapalonych świec, dlatego gdy tylko się ściemni odprawiam rytuał rozjaśniania ciemności w moim domu, przyzwyczaiłam się do ich ciepła, brakuje mi czegoś wieczorową porą, gdy nie są one zapalone ...

Hm..

Zastanawiam się nad zmianą zachowania u mojego "M" taki jakiś romantyczny i miły :) i mmsy romantyczne wysyła hm... czyżby go poczucie winy dusiło ;)

Trzynastego

Tia, dzisiaj trzynastego no niech będzie, do tego jeszcze piątek :) dzisiaj jadę improwizować :) Pan
od którego usłyszałam, że mam za duże kwalifikacje zadzwonił i zaprosił na spotkanie :) Nastawienie moje jest hm... senne, spokojne, a improwizować będę od samego wejścia, bo kto jedzie na rozmowę w obuwiu górskim :) tylko ja tak mogę :) heheheh
Zobaczymy co z tego wyjdzie najśmieszniejsze jest jednak, że firma mieści się w budynku i na tym samym piętrze co firma w której pracowałam w sierpniu hm... to się nazywa mieć szczęście :) Nadzieję jednak mam, że się nie zacznę denerwować, bo wtedy daję ciała kompletnie, wygaduję głupoty i się motam strasznie.
Dobra przeżyję :)) Dam radę jestem Wielka :)))
Klik

6:15 piątek

Wstałam, ubrałam się, wyprowadziłam, zimno i śnieżnie :)) taką pogodę lubię :)

czwartek, 12 lutego 2009

Wybrałam się dzisiaj

Wybrałam się dzisiaj złożyć podpis mój szacowny do Urzędu Pracy, bo toż termin mi nadszedł
i wszystko byłoby dobrze gdyby nie...
Stojąc na przystanku, ubrana niezbyt ciepło, bo stwierdziłam przed wyjściem, że ze mnie to gorąca Babka :) a pogoda zimna i wietrzna dzisiaj, myślałam o niebieskich migdałach. Oczywiście pecha wielkiego miałam, bo jeden autobus mi odjechał pokazując swój czerwony zad, a kolejne jakoś nie chciały nadjechać. Stoję sobie na przystanku myślę albo i nie myślę, bo stan umysłu mój dzisiaj dość dziwaczny jest :/ nadjeżdża sobie czerwony Biletowy (jak to mój syn Nastoletni na nie mówi) i patrzę na tabliczkę z numerem (jak sroka w kość). Zastanawiam się jedzie on do mnie czy nie... na wszelki wypadek nie wsiadam, bo nie chcę znaleźć się gdzieś na drugim końcu miasta.
I co... okazało się, że jednak jedzie ten numerek do mnie, a skąd wiem, bo przeczytałam na tablicy z rozkładem jazdy, a na dodatek, gdy odjechał i pokazał mi swoje czerwone dupsko, przypomniałam sobie, że przecież nim od siebie już jechałam gdzieś tam...
Więc 30 minut na przystanku otrzeźwiło mnie kompletnie :) zmarzło mi wszystko dosłownie (zapamiętać nie chodzić w zimę w stringach)


Ostro


Ostra jak brzytwa stałam się ostatnimi czasy - zniknął strach, który nie pozwalał być sobą. Dobrze się z tym czuję.

Za stara jestem

Za stara jestem, aby udawać kogoś innego.
Za stara jestem, aby kłamać na tematy mnie dotyczące.
Za stara jestem, aby przekonywać kogokolwiek do tego co myślę.
Jeżeli mówię, że coś wygląda tak, a nie inaczej, to tak jest.
Jedynie na co chcę i pozwolę sobie, to przemilczenie czasami własnego zdania, bo mam do tego prawo.

Usiądę sobie

Usiądę sobie na drzewie, ja Kwoka Słoneczna i poobserwuję sobie was z boku, bo dzisiaj mam nastrój na obserwację, podziw, wzgardę, krytykować mi się nie chce wcale.
Będę siedzieć na tym drzewie, aż mi się znudzi obserwowanie świata z góry.
A może powyrywam sobie wszystkie pióra?

Malowidła